Forum POROZMAWIAJ Z SĄSIADEM Z... OGRODU! Strona Główna POROZMAWIAJ Z SĄSIADEM Z... OGRODU!
Społecznościowe forum dyskusyjne ROD 'LEŚNY BARCINEK' - PZD Okręg Poznański
RejestracjaSzukajFAQUżytkownicyGrupyGalerieZaloguj
Listy znikąd (korespondencja pawlaBe)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
 
Odpowiedz do tematu    Forum POROZMAWIAJ Z SĄSIADEM Z... OGRODU! Strona Główna » Czy zawsze musi być poważnie i na serio? Zobacz poprzedni temat
Zobacz następny temat
Listy znikąd (korespondencja pawlaBe)
Autor Wiadomość
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
do
Fawor Spółdzielnia Piekarsko - Ciastkarska
ul. Unii Lubelskiej 1
61-249 Poznań
e-mail: [link widoczny dla zalogowanych]

Szanowni Państwo,

Starsza Pani ze Śródmieścia Poznania, zwana „Babcią Lejek” zdradziła mi tajemnicę Waszych niezwykle smacznych wyrobów piekarniczych. Otóż są one smaczne, bo Wasze ciasto jest dobrze wyruchane!

Przepraszam, bo zapewne uznają Państwo moje pytanie za grubiańskie, ale pragnąłbym poznać szczegóły tego intymnego, być może, etapu procesu produkcji Waszych smacznych wyrobów piekarniczych.

Czy tzw. ruchaniem zajmuje się u Was jedna osoba na zmianie, czy zatrudniacie w tym celu więcej fachowców??? Czy są jakieś wytyczne, dotyczące szybkości ruchania (podobno efekty są lepsze, jeżeli robi się to powoli, ale z drugiej strony byłaby to nuda i marnowanie czasu)? Czy również kobiety zajmują się u Was ruchaniem i jak oceniacie Państwo ich przydatność do tej działalności oraz zaangażowanie??? Jakimi kryteriami kierujecie się przy zatrudnieniu do tej czynności? Czy przed przystąpieniem do ruchania ciasta, osoby ruchające dokonują jakichkolwiek zabiegów przygotowawczych (tzw. gra wstępna), czy też od razu zabierają się do roboty? Czy ruchanie ciasta odbywa się w wydzielonych pomieszczeniach, przy świecach i muzyce, czy też w pogoni za wynikami ekonomicznymi nie zwracacie uwagi na takie, bądź co bądź, ekstrawagancje? Czy jest prawdą, ze obecnie coraz częściej maszyny ruchają ciasto i niestety prawdziwi mistrzowie w tej dziedzinie zostali wyparci przez technikę? Czy stanowi to Waszym zdaniem zagrożenie dla cywilizacji białego człowieka i czy interesują się tym jakieś Greenpeace’y czy inne proekologiczne organizacje, czy tez być może jestem pierwszym, którego to bulwersuje???

Nie chcę być natarczywy i zabierać Państwu cennego czasu, ale pragnę również zapytać, czy organizują Państwo w Waszej Firmie jakieś pokazy ruchania, podczas których można się czegoś nauczyć i podziwiać Wasze, sądząc po wynikach, niewątpliwe mistrzostwo w tej dziedzinie, która od lat fascynuje ludzkość???

Chętnie dowiedziałbym się, czy prowadzą Państwo jakieś kursy dla starszych panów, albo, jeśli nawet nie prowadzicie działalności szkoleniowej, to czy można do Was przyjść i sobie tak po prostu poruchać????


Z poważaniem

pawelBe

PS. W dowód uznania dla Waszego Mistrzostwa ufundowałem książkę „KAMASUTRA – KLASYCZNE TECHNIKI MIŁOSNE współczesnych kochanków”, ze stosowna dedykacją, która została podpisanaprzez wiele osób zafascynowanych Waszym Mistrzostwem. Książka ta, zostanie wręczona Wam przy okazji najbliższego 25 Poznańskiego Wieczoru Kabaretowego – w OBORZE – 26 stycznia 2009 o godzinie 19.00. Prosimy Waszego Przedstawiciela o przybycie do O.B.O.R.Y. w celu odebrania tego sympatycznego podarunku. Szczegóły na [link widoczny dla zalogowanych]


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:23, 08 Sty 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
Pleszew koniec grudnia 2008
Szkoła dla Panien
z Dobrych Domów
Sióstr Mauretanek
pod wezwaniem Świętej Wilgefortis
w Pleszewie


do
SEX SHOPU
przy ul. Dąbrowskiego
W Poznaniu


Szanowni Państwo, Drodzy Sprzedawcy

Z radością witamy czas zimy, a wraz z nim najulubieńsze zimowe zabawy naszych dziewcząt – rzucanie śnieżkami oraz lepienie bałwanka. Nasz bałwanek jest zawsze przepiękny, ale szczególną naszą ambicją jest, aby był piękniejszy od bałwanka lepionego przez sąsiadujących z nami wychowanków Zakładu Poprawczego Imienia Hipolita Cegielskiego. Dlatego nasz Wielebny Ksiądz Proboszcz, doceniając ważność przedsięwzięcia, osobiście pozuje dziewczętom, użyczając swojego szlachetnego wizerunku dla tej bądź co bądź świeckiej postaci.

Nasze dziewczęta doniosły mi, że widziały w Waszym pożytecznym sklepie przedmiot, przypominający marchewkę, ale nie taką zwykłą stacjonarną marchewkę, ale taką ruszającą się i do tego jest to marchewka na bateryjkę albo nawet na dwie. Bałwanek z ruchomym noskiem to coś, czego w Zakładzie Poprawczym Imienia Hipolita Cegielskiego, nie wymyślą!!! Taki bałwanek nie tylko będzie przypominał żywego księdza proboszcza, ale na pewno będzie stanowił również źródło bezpretensjonalnej zimowej radości.

Prosimy o przesłanie dwóch takich marchewek (bo jedna na nosek) do naszej szkoły wraz z fakturą VAT. Należność opłacimy przelewem z naszego konta.


Z poważaniem

Siostra Wenanda Mikuć
/intendent/


Post został pochwalony 0 razy
Czw 17:24, 08 Sty 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
Do Redakcji
Głosu Wielkopolskiego

Szanowni Państwo
obserwując podpisy pod fotografiami bobasów w Głosie Wielkopolskim zauważyłem, że nie stosujecie Państwo żadnych restrykcji wiekowych i dzieci nieco starsze też są przez Was akceptowane. Ja co prawda urodziłem się rok przed śmiercią Stalina, ale też byłem śliczny (pozostałem zresztą takim do dziś), a lata Bieruta nie stwarzały niestety bobasom takich mozliwości zostania sławnymi, jak czasy obecne.
Uprzejmie zapytuję, czy mogę również przesłaż do Was swoją fotografię w celu jej opublikowania wśród bobasów i czy bardziej stosownym byłoby przysłanie fotografii sprzed 57 lat, czy też obecnej (na wszelki wypadek w załączeniu).
Z uwagi na to, że pod fotografiami podajecie Państwo również wagę, pragnę Was poinformować, że ważę 83 kilogramy, ale mam zamiar nieco schudnąć.

Z wyrazami uszanowania

pawelBe

W odpowiedzi Pan Redaktor Leszek W. napisał, że nie widzi takiej możliwości.


Kolejny list w tej sprawie:


Panie Redaktorze Leszku,

Wbija Pan nóż w moje serce. Przyszło mi narodzić się w niesłusznych czasach, kiedy P.T. bobasy nie miały takich perspektyw, jak dziś. W XXI wieku okazuje się, że ten wyrok historii (chodzi o zakazany dostęp do bobasowej sławy) jest akceptowany nawet przez tak miłe i sprawiedliwe (na ogół) gremia, jak Redakcja Głosu!!!!

… a powiadał Janusz Korczak „dążcie do sławy…” - jak tu dążyć do sławy, skoro nawet Przyjaciele rzucają kłody pod nogi i nawet bobasem nie można k…. być, w ponurej rzeczywistości, dziecka okresu stalinizmu. Droga do Krainy Marzeń jest dla niektórych na zawsze zamknięta!

Jedyne co mi pozostaje w tej sytuacji, to upić się ze smutku. Mam nadzieję, że nie będzie miał Pan nic przeciw temu, że wzniosę toast za Pańskie zdrowie i pomyślność Pańskiej Redakcji!!!!

Toast wzniosę jako niedoszły bobas z Waszych łamów!!! Utopię w kieliszku niespełnione nadzieje na zaistnienie w pięknym świecie „głosowej” bajki. Piję za to, aby kiedyś znikły szlabany, sztucznie przez Pana tworzone!!! I abyśmy od tego czasu mieli równe prawa!! Wszyscy!!!! Ci, u schyłku swych dni … i bobasy!!!! I aby wszystkim sprawiedliwe słonko świeciło i szczęście sprzyjało!!!!

PANU TEŻ!!!!!!


Post został pochwalony 0 razy
Pią 11:23, 16 Sty 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
Pan Profesor
Jerzy Majewski
UAM W Poznaniu


Szanowny Panie Jurku

Przepraszam za śmiałość, ale mam do Pana pytanie z gatunku bardzo prywatnych i osobistych. Otóż wtedy, kiedy chodziłem do szkoły podstawowej, przyjaźniłem się z kolegą z klasy VI B – Jurkiem Majewskim, z którym razem chadzaliśmy na wagary (zwane w Poznaniu blałką). Celem naszych blałek było mieszkanie koleżanki ze szkoły - Anety G. - na trzecim piętrze przy ulicy Piekary. Do tej Anety, w której kochaliśmy się do szaleństwa, a ja nawet bardziej, przychodziła jeszcze koleżanka, która nazywała się Babaryba (imienia nie pamiętam). Babaryba czesała się w dziwny sposób – zaczesywała włosy pod górę i tworzyła z nich coś przypominającego palmę, związaną od dołu gumką recepturką. Z powodu tej nietypowej fryzury, oraz szalonych pomysłów, Babaryba była w środowisku uczniowskim znana po prostu jako PALMA.

Babaryba zbierała z mieszkania Anety wszystkie krzesła, ustawiała z nich piramidę i wchodziła po takiej konstrukcji na szafę, a następnie skakała z tej szafy na tapczan Anety. Skakała i znów wchodziła i znów skakała – tak w kółko!!! Widocznie miała taką potrzebę! Z punktu widzenia treści tego listu istotne jest to, że wtedy, kiedy Babaryba spadała juz na tapczan, kolega Majewski usiłował chwycić ją w locie za cipkę, co czasami mu się udawało. Zabawa ta przysparzała naszej czwórce wiele radości, a ja, muszę przyznać, zazdrościłem Majewskiemu zdolności interpersonalnych i śmiałości w postępowaniu z kobietami. Nigdy nie ośmieliłbym się chwycić kogokolwiek za cipkę, a dla Majewskiego było to jak chleb z masłem…

Obiekt naszych westchnień - Aneta wybrała oczywiście światowego Majewskiego, a nie mnie, co spowodowało u mnie poczucie odrzucenia i kompleksy, z których nie wyzwoliłem się przez kolejnych kilkadziesiąt lat.

Pozwolę sobie zadać Panu pytanie - czy jest Pan Profesor być może tym moim niegdysiejszym przyjacielem Jurkiem Majewskim, który łapał Babarybę za cipkę, kiedy skakała z szafy u Anety na Piekarach, czy tez zbieżność nazwisk jest zupełnie przypadkowa i nie ma Pan z tym nic wspólnego?

Z góry dziękuję za odpowiedź i przepraszam za niedyskrecję i śmiałość.



Z wyrazami uszanowania

Paweł Be


UWAGA – dane personalne zostały zmienione, list został naprawdę wysłany do Profesora.


Post został pochwalony 0 razy
Pią 17:33, 06 Mar 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
Wydział Biologii UAM.
Umultowska 89.
Poznań

dotyczy: lisiego sikania


Szanowni Państwo

Dowiedziałem się niedawno, że nie wolno jeść jagód ani innych owoców leśnych, bo być może nasikał na te owoce lis. Jak lis nasika na owoce, a ktoś to zje, to mu się zrobią w mózgu dziury, chyba, że ten lis nie był groźny, to mu się nie zrobią.

Z dziurami w mózgu żyje się trudniej, albo nawet wcale i dlatego raczej nie należy jeść obsikanych jagód!

Na podstawie obserwacji poczynionych w lesie mogę stwierdzić, że niektóre owoce są umieszczone nieco wyżej, a inne niżej. Dlatego bardzo Państwa proszę o informację, na jakiej wysokości znajduje się lisi fifer (chodzi oczywiście o wysokość nad ziemią, a nie nad poziomem morza). Przecież każdy może sobie chodzić po lesie z miarką i zbierać tylko te jagody, które są powyżej lisiego filera, a takie prawdopodobnie nie są obsikane. Pragnę jednak na wszelki wypadek również zapytać, czy lis potrafi sikać pod górę i ewentualnie na jaką wysokość oraz, czy byłby w stanie wleźć na przykład na drzewo i sikać stamtąd?

Żebyśmy się dobrze zrozumieli, chodzi mi o taki czworonóg (*) lis, a nie o tego popularnego redaktora Lisa. Zbieżność nazwisk jest zupełnie przypadkowa.


Z wyrazami głębokiego uszanowania

Paweł Be


(*) wiem, że to jest błąd gramatyczny, ale tak brzmi lepiej


Post został pochwalony 0 razy
Pon 16:46, 03 Sie 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
Do SPA
W Hotelu w Strzekęcinie


Szanowni Państwo,

Bardzo zainteresowała mnie propozycja Waszego SPA o nazwie „masaż kijami bambusowymi”. W materiałach informacyjnych piszecie, że masaż posiada zbawienne skutki zdrowotne (uzyskujesz efekt relaksacji, rozciągnięcia, uspokojenia, reaktywacji i drenażu). Skutki finansowe też nie są bez znaczenia, bo kosztuje to 250 złotych.

Piszecie Państwo, że masaż bambusami jest specjalną techniką opracowaną przez panią Deborę Brachhi dla firmy Gerards. Miło mi zakomunikować, że już kilkadziesiąt lat temu podobną technikę stosował ojciec mojego kolegi z Gdańska. Technika bazowała na kiju krajowym, bo bambusy były wtedy niedostępne i podobnie, jak u Was, polegała na poruszaniu kija „za pomocą konkretnych ruchów rąk i dłoni”. Technika nosiła nazwę „WPIERDOL” i była stosowana głównie w celach dydaktyczno-wychowawczych.

Kolega nie przypomina sobie, czy technika zapewniała efekt relaksacji i uspokojenia, ale rozciągnięcie i stymulacja krążenia były ewidentne, a kolega zachował do dziś sprężystą młodzieńczą sylwetkę i pogodę ducha.

Przeglądając literaturę fachową, dotyczącą masaży kijami, kolega stwierdził, że zabieg, który pamięta z dzieciństwa, bardziej przypomina Masaż Bambusem Królewskim, opracowany przez Académie Scientifique de Beauté Paris, niż ten Wasz, ale to chyba tylko z uwagi na ilość stosowanych bambusów.

Na zakończenie przytoczę opinię znajomego policjanta, cyt.: „najlepszy wpierdol jest taki, który jest solidny, a nie powoduje obrażeń powyżej 7 dni”. Ciekaw jestem, czy w Waszym Hotelu, stosujecie Państwo również i tę zasadę?

Z relaksacyjnymi pozdrowieniami


PawelBe


Post został pochwalony 0 razy
Śro 10:11, 05 Sie 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
List Pawła Be do Osób Odżywiających się Światłem


Do
Towarzystwa Ezoterycznego
W Poznaniu

dotyczy: oferty cateringu


Szanowni Państwo


Dowiedziałem się właśnie, że co roku organizujecie Państwo Spotkanie Osób, które odżywiają się światłem. Przeczytałem, że podejmując decyzje o jedzeniu światła nie można kierować się materialistycznymi pobudkami. Niejedzenie samo w sobie nie może być celem. To co naprawdę uzyskujemy, to radość, szczęście, poszerzenie świadomości i wzrost wiary w siebie.

Idea odżywiania się światłem wydaje mi się tak piękna, że z przyjemnością zorganizuję dla Was (wspólnie z Firmą Philips) catering, podczas najbliższego Kongresu osób odżywiających się światłem.

W menu przewiduję takie atrakcje, jak:

* Pełna błysków zupa ledowa, wykwintna, sterowana elektronicznie, z makaronem z liniowych źródeł halogenowych, według przepisu doktor Małgorzaty Górczewskiej.
* Pęto światła ze świetlówki kołowej, z majonezem metalhalogenowym lub musztardą sodową o soczystej barwie bursztynu,
* Solidny udziec z dławika 250 W, do wykwintnej i przesmacznej lampy sodowej
* Śledzik rtęciowy a’la Sulma, niskoprężny z czosnkiem żarówkowym na bateryjkę, z półgodzinym podtrzymaniem
* Carpaccio z oprawy 4x18 przybrane starannie dobranymi zapłonnikami neonowymi w oprawkach tarnamidowych.

Na deser polecam:

* Sorbet z oprawy do basenów IP 67, sterowany wyłącznikiem zmierzchowym.
* Fantazje Szefa Kuchni ze światła świetlówek akwaryjnych i światła do terrariów, finezyjnie zmieszane a nie wstrząśnięte, zalewowo oświetlone a’la Żagan.

Oczywiście – jesteśmy gotowi zaspokoić najwybredniejsze gusta PT Konsumentów.

Mam nadzieję, że nasza oferta spotka się z Państwa życzliwym zainteresowaniem.

pawelBe


Post został pochwalony 0 razy
Śro 10:12, 05 Sie 2009 Zobacz profil autora
pawelBe
ZŁOTY UŻYTKOWNIK



Dołączył: 22 Lis 2008
Posty: 132
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 3 razy
Ostrzeżeń: 0/2
Skąd: Poznań

Post
DO Szefa Marketingu
ALKOHOLE WINOTEKA

Drogi Panie Zbyszku

Wpadła mi w ręce ulotka WINOTEKI, prezentująca różne alkohole i nie ukrywam, przeczytałem ją z życzliwym zainteresowaniem. Czytanie podobnych ulotek przypomina co prawda lizanie cukru przez szybę, ale nawet taka czynność może być przyjemna, jeśli dotyczy czegoś tak smacznego, jak to, co Państwo sprzedajecie.



Moje zainteresowanie wzbudziła szczególnie Whisky Hegdes&Butler Royal a właściwie jej opis. Jestem przekonany, że jest to trunek wykwintny i wyjątkowy, ale nie wiem, czy to, że piją go koronowane głowy w Europie jest dobrym argumentem marketingowym. Przecież to zaledwie kilka osób!!! Gdybyście Państwo napisali wprost, że polecacie coś, czego używa zaledwie kilka osób na cały kontynent, byłoby to moim zdaniem skutecznym zohydzaczem niezwykłego produktu!!! Napisanie tego na okrągło, pozwala przy bezrefleksyjnym czytaniu Waszej ulotki, obojętnie przejść do lektury dalszego ciągu…



A tam napisaliście, ze od 1905 roku delektuje się tym cudem dwór Japonii. Nie wiem, czy dworowi Japonii wyszło to na dobre, bo jak jeszcze dwór Japonii nie pił reklamowanej przez was Whisky, to Japonia odnosiła różne zwycięstwa – na przykład w wojnie rosyjsko-japońskiej (a nawet anektowała Koreę). Jak Japończycy wprawili się w piciu Waszej Whisky, to co prawda rozpoczęli podbój Chin, ale wkrótce podpisali pakt z Hitlerem i dostali w dupę (i dobrze im tak!). W 1946 wielbiciel Waszej whisky, cesarz Hirohito zrzekł się swojego boskiego statusu.

Przykład Japonii nakazuje przypuszczać, że picie reklamowanej przez Was whisky nie prowadzi do niczego dobrego i być może lepiej byłoby reklamować ją w inny sposób.



Zaintrygowało mnie bardzo zakończenie notatki cyt: „końcówka niezwykle długa z wyraźnym miodowym powiewem”. Proszę o wyjaśnienie, co Państwo mieliście na myśli, bo jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze albo o seks, a przecież trudno byłoby to zdanie interpretować w kontekście pieniędzy. Jeżeli Wasza whisky istotnie powoduje u Panów opisywane efekty, to właśnie to jest godne podkreślenia!


Z pozdrowieniami

pawelBe


Post został pochwalony 0 razy
Nie 19:45, 18 Kwi 2010 Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:    
Odpowiedz do tematu    Forum POROZMAWIAJ Z SĄSIADEM Z... OGRODU! Strona Główna » Czy zawsze musi być poważnie i na serio? Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Idź do strony Poprzedni  1, 2, 3, 4
Strona 4 z 4

 
Skocz do: 
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
Design by Freestyle XL / Music Lyrics.
Regulamin